Zerknij koniecznie

Magdalena Chorzewska: „Aplikacje randkowe dają złudne poczucie ogromnego wyboru”

Według statystyk ponad 32% Polaków korzysta z aplikacji randkowych, ale 21% to osoby… będące w związkach. Czy szukanie miłości na Tinderze jest więc z góry skazane na porażkę? Na to pytanie odpowie nam psycholog, psychoterapeuta oraz częsty gość wielu programów telewizyjnych, m.in. „Dzień Dobry TVN”, Magdalena Chorzewska.

Magdalena Chorzewska Aplikacje randkowe

Idzie na randkę z Tindera. Jest ładna, wykształcona, inteligentna, podobnie jak on. Spotykają się na spacerze, bo „fajnie” im się pisało. Znaleźli jakieś punkty wspólne. Oczekiwania rosną jak na drożdżach, mimo że to teoretycznie spotkanie bez zobowiązań. Zawsze można się wycofać, ale oni podskórnie liczą, że w końcu wykasują profile w aplikacjach randkowych. Na spotkaniu dziewczyna czuje się jak na castingu. On nie daje jej dojść do słowa. Nie do końca wiadomo, czy to nerwy czy tak duża koncentracja na sobie. Po randce dostaje wiadomość, że na pewno nie będzie między nimi chemii, więc nie ma sensu kontynuować znajomości. Proszę mi powiedzieć, czy Pani zdaniem w dzisiejszych czasach randki faktycznie stały się tanim fast foodem, który można bez skrupułów wyrzucić do kosza?

To zbieg okoliczności, bo akurat dziś miałam konsultację psychologiczną z pacjentką, która na takim fast foodowym spotkaniu w parku była. On mówił tylko o sobie, ona po 40 minutach znudzona poszła do domu. Mam wrażenie, ze niestety randka kiedyś i randka dziś to jak porównanie filharmonii z disco polo. Brakuje w niej klasy, momentu oczekiwania, dreszczyku ekscytacji, fascynacji czy starania się. Kiedyś ludzie wychodzili na kolację czy na kawę, a dziś idą do parku, a wodę czy kawę kupują w Żabce i każdy płaci za siebie. Szkoda, ze idzie to w takim kierunku, bo z każdą taką randką ludzie tracą wiarę w to, że przestaną być singlami i znajdą kogoś, z kim będą budować relację. Aplikacje randkowe typu Tinder dają złudne poczucie studni bez dna, co oczywiście nie jest prawdą. Z relacją jest jak ze wszystkim innym, na czym nam zależy. Trzeba się o to postarać i zadbać, żeby pierwsza randka była przynamniej dobrze spędzonym czasem, a nie tanim spotkaniem od niechcenia.

Mimo że dzisiejszy świat, a w szczególności social media i aplikacje randkowe, przyniosły morze okazji do poznawania nowych osób, mam wrażenie, że jednocześnie ludzie stają się coraz bardziej zdesperowani i sfrustrowani tymi wirtualnymi poszukiwaniami. Czy zgadza się Pani z tym? Jeśli tak, to dlaczego tak się dzieje?

Im większy wybór, tym mniejsze zadowolenie. Aplikacje randkowe dają złudne poczucie ogromnego wyboru, jednak na koniec dnia okazuje się, że to nie z brakiem wyboru jest problem, a z wybierającym  czy z wybierającą.

Ma Pani na myśli niedojrzałość emocjonalną, niezdecydowanie czy zbyt wygórowane oczekiwania?

To tak zwany paradoks wyboru. Jeśli wybiorę tę partnerkę, to nie wybiorę pięciu innych. Czyli to nie zysk, a strata. Aplikacje randkowe dają poczucie nieograniczonych możliwości. Do tego możemy dodać cechy indywidualne danej osoby. Jedna będzie niedojrzała, druga będzie miała wygórowane oczekiwania, inna będzie nieświadomie odrzucała potencjalnych partnerów, czy partnerki. Powodów może być bardzo wiele.

Uważam, że – nie ujmując licznym zaletom Tindera – jest to również doskonała, mówiąc kolokwialnie, „pożywka” dla osób z zaburzeniami osobowości np. narcyzów czy psychopatów. Dysponując profilem online nie tylko można grać różne role, ale i manipulować okolicznościami czy później krzywdzić swoje ofiary. Zaryzykowałabym wręcz stwierdzenie, że to „genialne” pole do popisu dla różnych psychopatologii – zdecydowanie szersze niż świat realny. Co Pani o tym sądzi?                                                         

 Zgadzam się z Panią, że o wiele łatwiej manipulować swoimi ofiarami online. Nie chciałabym demonizować aplikacji randkowych, jednak radziłabym ostrożność i rozwagę.

Przede wszystkim proszę uważać na love bombing, bo mam wrażenie, że głodne miłości osoby (każdej płci) bardzo łatwo wierzą w wyznania online i podejmują konkretne kroki offline, a na końcu stają się ofiarami osób, których intencją nie jest znalezienie miłości.

Czy istnieją jakieś statystyki dotyczące skuteczności aplikacji randkowych? Chciałabym dodać trochę otuchy światu (śmiech).

Tak, są statystyki, ale… nie dodamy otuchy (śmiech). Wirtualne Media podają, że 2,2 mln Polaków jest na Tinderze, 3,58 mln na Badoo i 2 mln na Sympatii. To tylko trzy największe aplikacje, ale jest jeszcze wiele mniejszych.

Z innych danych wynika, że ponad 32% Polaków korzysta z aplikacji randkowych, ale 21% to osoby będące w związkach. Ostatnio czytałam książkę Gerarda Gigerenzera, profesora psychologii poznawczej i historyka statystyki. Przedstawił on statystyki z różnych aplikacji i mniej więcej 3-5% użytkowników rocznie ma szansę na znalezienie miłości poprzez aplikację.

Czy gdyby Magdalena Chorzewska była teraz singielką, również zarejestrowałaby się na Tinderze (śmiech)?

Nie widzę w tego typu aplikacjach niczego złego, jeśli korzysta się z nich mądrze. Możliwe, że  gdybym nie była w związku zalogowałabym się na Tinderze. Warto także sprawdzić swoje oczekiwania, uważam, że Tinder czy inne aplikacje są świetnym sposobem na zwiększenie możliwości poznawania ludzi, a co z tego wyjdzie, zależy już od użytkowników.

Jaką radę dałaby Pani osobom, które są zniechęcone aplikacjami randkowymi i nadal szukają miłości?

Jest wiele sposobów na poszukiwanie miłości. Aplikacja jest jedną z miliona z nich. Radzę czasami wyłączyć apkę i wyjść do ludzi, poznać ich, być aktywnym i skupić się na tym, co dobre, a nie na braku czy samotności. Może to trywialne, ale trzeba lubić siebie i swoje życie, żeby zbudować coś fajnego z kimś.

Rozmawiała: Magdalena Walczak

Wywiad Cię zainteresował? Sprawdź także:

  1. „Najistotniejsza jest dla mnie wyobraźnia, bo to ona powołuje do życia bohaterów” – wywiad z Kingą Kosik-Burzyńską
  2. „Od małej szkoły w mieszkanku na Mokotowie do sieci nowoczesnych szkół Early Stage“ – wywiad z Tonią Bochińską
  3. Kobieto puść się wolno! – wywiad z Joanną Sławińską

 

0 0 votes
Article Rating
Podziel się swoją opinią
Magdalena Walczak
Magdalena Walczak

Magdalena Walczak - rozkochana w słowie i metaforach, w ludziach i naturze. Tak jak bohaterka swojej pierwszej książki pt. “Labirynt – Alicja w Krainie Schematów” szuka wyjść z życiowych labiryntów, a potem spisuje je w instrukcje. Wszystko po to, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest miłość od siebie do siebie i… zastosować ją w praktyce. Jej ulubioną nauką jest psychologia. Zdecydowanie mianuje się kobietą przy kawie – szczególnie uwielbia caffe mocha.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Zobacz koniecznie
Czy zastanawiałaś się kiedyś jaka jest Twoja „naturalna przewaga“ w…