Zerknij koniecznie

Szczęście w miłości czy w kartach?

Szczęście w miłości czy w kartach?

W świecie znajdującym się po drugiej, skrajnej stronie tej myśli – jesteśmy przekonani, że Kupidyn nas nie lubi: „Znowu to samo!”, „Miłość to cierpienie! Nie będę w związku!”, „Biedna jest ta dziewczyna… ale ma pecha do mężczyzn!”

Wielu ludzi utopionych jest w przekonaniu, że ich życiem rządzą puszki Pandory, mleko rozlane przez stos przypadków, zagadkowe i nagłe okoliczności albo spisek – czyj i po co, nie wiadomo. I owszem, nie zaprzeczam, że nasze losy bywają bardzo dynamiczne i często po nitce zdarzeń, prowadzimy je do kłębka rewolucji albo miejsca przeznaczenia. No właśnie: „prowadzimy”! Samo sformułowanie to wyklucza bierną postawę wobec tematu.

Rozpatrując kwestię szczęścia bądź nieszczęścia w miłości, sięgnę do pojęcia miłosnej chemii schematów. Na poziomie podświadomym chłoniemy od rodziców ich sposoby radzenia sobie z rzeczywistością, obserwujemy i często przejmujemy reakcje na traumy oraz trudne sytuacje, uczymy się roli partnera i partnerki w związku. Mało tego, często robiąc salda w przód i w tył, żeby zostać pokochanym, odnosimy serię porażek bycia niewystarczającą lub niewystarczającym i kształtujemy się w tym. Co to właściwie znaczy? Wychowując się np. w poczuciu odrzucenia, robimy wszystko, żeby zostać zaakceptowanym najpierw w dzieciństwie, potem w związku. Jeśli dostaniemy od czasu do czasu trochę uwagi, robiąc coś konkretnego, np. zgadzając się na wszystko, przeniesiemy to na mężczyznę lub kobietę. W końcu tak się nauczyliśmy i to podziałało. Miłości warunkowe, zależne od ruchów naszych partnerów, rosną jak grzyby po deszczu. Patrząc na ojca uzależnionego od jakiejś substancji, oddalonego od nas, wychodzącego co wieczór do świata narkotyków albo alkoholu, rezonujemy potem z partnerami nieobecnymi z różnych powodów, np.: używek albo narcyzmu (tu staramy się pokochać człowieka, który nienawidzi nas za tę miłość, bo… nie kocha samego siebie). Stajemy wtedy w roli kochanków współuzależnionych, podejmujących próbę wiecznej resuscytacji krążeniowo-oddechowej normalności, przyzwyczajeni do patowej sytuacji, zawsze na drugim miejscu – jak nasza mama. Paradoksalnie wiele z nas wychodzi z takich domów, zapierając się, że nigdy nie powieli cierpienia rodziców. Ale moc podświadomości jest ogromna, nawet jeśli ucieklibyśmy na biegun północy, wskoczymy w relację, zbudowaną na tych samym ramach.

No dobrze, to co robić? W idealnym świecie prędzej czy później uświadamiamy sobie, że coś jest nie tak i idziemy po zmianę. Rozpoczynamy pracę nad sobą. Na wielu poziomach tasujemy rzeczywistość, przeszłość i budujemy przyszłość. W świecie znajdującym się po drugiej, skrajnej stronie tej myśli – jesteśmy przekonani, że Kupidyn nas nie lubi: „Znowu to samo!”, „Miłość to cierpienie! Nie będę w związku!”, „Biedna jest ta dziewczyna… ale ma pecha do mężczyzn!”

Na końcu schematów znajdzie się zawsze deficyt miłości. Od nas dla nas. Szukanie akceptacji i uznania na zewnątrz, z reguły skończy się zależnością, a nie daj Boże w przypadku niestabilnego partnera, emocjonalnym wykończeniem. Proponuję więc złożyć talię kart i iść do kawiarni po pyszne ciastko. Proponuję odpocząć i dać sobie prawo do przyjemności. Serwowanej od nas dla nas samych, nie na pokaz, nie żeby coś uzyskać. To bardzo trudne, szczególnie na początku, bo jak robić coś dla siebie, w ciszy, od tak? Przecież w tym czasie można byłoby kogoś uratować albo znowu iść do pracy?

Odpuszczajmy. Stopniowo, przez kilka minut dziennie, żeby w końcu na cały etat polubić swoje towarzystwo. Nie akceptujemy siebie, więc wolimy wierzyć w szczęścia i nieszczęścia. Przychodzi jednak moment, kiedy możemy wziąć odpowiedzialność za to, kim się staliśmy i kim będziemy zaraz.

0 0 votes
Article Rating
Podziel się swoją opinią
Magdalena Walczak
Magdalena Walczak

Magdalena Walczak - rozkochana w słowie i metaforach, w ludziach i naturze. Tak jak bohaterka swojej pierwszej książki pt. “Labirynt – Alicja w Krainie Schematów” szuka wyjść z życiowych labiryntów, a potem spisuje je w instrukcje. Wszystko po to, żeby znaleźć odpowiedź na pytanie, czym jest miłość od siebie do siebie i… zastosować ją w praktyce. Jej ulubioną nauką jest psychologia. Zdecydowanie mianuje się kobietą przy kawie – szczególnie uwielbia caffe mocha.

Subscribe
Powiadom o
guest
14 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Dominika Danieluk
Dominika Danieluk
4 lat temu

Niezły wpis 😉 Ja tam w los nie wierzę, nie pozwalam aby ktoś obcy decydował o tym co mnie czeka.

Magdalena Walczak
4 lat temu

słusznie 🙂 🙂 dziękuję za komplement 🙂

Ciekawska Magdalena
4 lat temu

Każdy ma takie szczęście na jakie zasługuje

Magdalena Walczak
4 lat temu

jakie wypracuje 😉

krystynabozenna
4 lat temu

Cóż jakoś trzeba radzić z tym problemem i skorzystać z dobrych rad…

Magdalena Walczak
4 lat temu

jasne 🙂

Artur Hert
Artur Hert
4 lat temu

Myślę, że to my sami mamy duży wpływ na nasze szczęście. Trzeba dostrzec małe rzeczy i umieć się z nich cieszyć

Magdalena Walczak
4 lat temu
Reply to  Artur Hert

tak!

Marta Sobczyk-Ziębińska

Ludzie łatwiej znoszą porażki, gdy wmówią sobie, że to los a nie ich własne wybory i działania tak zdecydowały 🙂

Magdalena Walczak
4 lat temu

pewnie 😉

Karolina Kosek
Karolina Kosek
4 lat temu

lubię czasami pomyśleć w kategoriach przesądów, jednak nie determinują one mojego życia i chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi, nie dać się zdominować myślom o nieuchronnym losie

Magdalena Walczak
3 lat temu
Reply to  Karolina Kosek

Tak 😉

Ewa Dziadosz
Ewa Dziadosz
4 lat temu

jak ktoś ma szczęście w kartach 😉 to i miłość kupi
_sawka_

Wojtek| Bielecki.es
4 lat temu

W tej materii często warto pójść na przysłowiowy spontan 😉

Zobacz koniecznie
Sytuacja zmusiła nas do pozostania w domach i każdy z…