Kropla drąży skałę czyli… o konsekwencji słów kilka
Często uważamy, że coś musi nastąpić szybko albo wydaje się nam, że u innych sprawy po prostu wydarzają się i wyskakują jak Filip z konopi. A może właśnie konsekwencja jest dowodem na to, że gdy nie widać jeszcze rośliny wyrastającej spod ziemi w pierwszym, drugim ani trzecim tygodniu od zasadzenia, nie oznacza to, że nic się nie dzieje?
Kropla drąży skałę. To jedno z moich ulubionych przysłów i doskonały przepis na mieszankę realizacji marzeń i działania w kierunku spełnienia. Odniosę się tutaj do etymologii i samego Owidiusza, który twierdził, że kropla drąży skałę nie siłą, lecz ciągłym spadaniem. Można oczywiście byłoby machnąć ręką na poezję i stwierdzić, że przecież bez walki się nie da. No właśnie… da się. I to w piękny sposób. Podkreślam to za każdym razem, bo sama dopiero jakiś czas temu odkryłam tę (nie)zależność.
Walka w słowniku określana jest jako „starcie” bądź „ścieranie się”, „zmaganie się”, „działanie mające na celu” usunięcie, zdobycie, odzyskanie kogoś lub czegoś. I owszem – jest potrzebna, ale nie jako motyw czy tło, który determinuje wszystko, co do nas przychodzi. Jeśli jednak mamy do czynienia z tym ostatnim scenariuszem, powstaje rzeczywistość, która „szuka dziury w całym”, więc czeka na kolejną potyczkę. Ale nie o wojnach chciałam z Wami rozmawiać, tylko o kroplach, które drążą przestrzeń. To ważny temat, bo każdy z nas ma marzenia albo coś planuje, czegoś chce. Co stanowi więc klucz do sukcesu? Determinacja, konsekwencja i praca. Nawet największy talent bez tych składników pozostanie talentem nieużywanym i… nieszlifowanym.
Konsekwencja związana jest w jakimś sensie z powtarzalnością, czasem robieniem czegoś codziennie w określony sposób albo w zupełnie nowym stylu. To słowo napawa mnie pewnego rodzaju dumą, gdy próbuję przypisać je do siebie i stwierdzam, że pasuje. Dlaczego? Bo to wartość. Wartość, która jedną nogą zahacza o wytrwałość i determinację. Determinację znam również z połączenia z frustracją, ale ostatnio separuje je od siebie, zamykając w oddzielnych boksach. Razem karmić mogą bowiem kontrolę albo presję dziania się tylko określonych rzeczy, wrzuconych do szuflady: „to na pewno najlepsze dla mnie”. A tutaj znajdujemy się o krok od wymyślania sobie czy przepowiadania scenariuszy, które „muszą” się w naszym życiu wydarzyć, bo inaczej zginiemy od ich braku.
Konsekwencja to logiczna ciągłość w działaniu i dla mnie osobiście bardzo atrakcyjna cecha. Po dodaniu do niej garści pasji rodzą się wielkie dzieła, a sama w sobie wiele wspólnego ma z wewnętrznym poczuciem bezpieczeństwa serwowanym od siebie dla siebie. Bo w końcu, co się nie będzie działo, właśnie konsekwencja może stać się naszym jedynym pewnym wyborem. Jak to będzie konsekwentnie działać, konsekwentnie wierzyć albo konsekwentnie… porzucać? Tak, wiem! To w pewnym stopniu żołnierski rzeczownik, kojarzący się z rytmicznym marszem w mundurze, ale ja nadal uważam, że konsekwencja nie wyklucza luzu, mimo, że trzyma nas w pewnych ryzach. Mimo, że faktycznie trochę zmniejsza pole do lenistwa, słabostek czy rezygnacji. Ale nie idźmy w skrajności. To nie jest zamknięcie się na nowe lub musztra, w czasie której trzeba wykonać określone kroki bądź czynności na rozkaz.
To jak jest z tą kroplą? Kropla może być ćwiczeniem czegoś, drogą, powielonym działaniem. Często uważamy, że coś musi nastąpić szybko albo wydaje się nam, że u innych sprawy po prostu wydarzają się i wyskakują jak Filip z konopi. A może właśnie konsekwencja jest dowodem na to, że gdy nie widać jeszcze rośliny wyrastającej spod ziemi w pierwszym, drugim ani trzecim tygodniu od zasadzenia, nie oznacza to, że nic się nie dzieje? Oceniamy świat po efektach, a nie liczymy do puli sukcesów codziennych minut ćwiczenia w dresie. Zawiodą wyobrażenia, ale konsekwencja tego nie zrobi. Czasem pokaże nam po prostu, że coś nie jest dla nas i trzeba to zostawić. Kropla nie drąży skały siłą, ale działaniem. Decyzyjnością i odwagą.
Jak to się mówi, nie od razu Rzym zbudowano – na efekty czasem trzeba poczekać
tak 😀 pozdrowienia 🙂
“Kropla nie drąży skały siłą, ale działaniem” – mądrze napisane i coś w tym jest 🙂
bardzo mi miło 🙂 pozdrawiam 🙂
taki proces jest bardzo długi, ale kiedy się już na dobre zacznie potem wszystko idzie lawinowo 😉
tak 🙂