Przesadna eksfoliacja: kiedy i dlaczego nadmierne złuszczanie szkodzi skórze?

Ach, to dążenie do gładkości! Marzymy o cerze jak pupa niemowlaka, więc chwytamy za peelingi, kwasy, szczoteczki i wszystko, co obiecuje zetrzeć z nas resztki niedoskonałości. Eksfoliacja to przecież magiczne słowo, klucz do blasku, czystych „porów” i lepszego wchłaniania kremów. Ale uwaga! W tej pogoni za idealnie lśniącą cerą, łatwo wpaść w pułapkę prze-złuszczania. I wtedy zamiast efektu „wow!”, mamy efekt „o rany, co się stało?!” Kiedy zatem nasz entuzjazm do zdzierania staje się… destrukcyjny?

Eksfoliacja: Gdy za dużo dobrego jest… za dużo!

Wyobraź sobie, że twoja skóra to mur. Taki solidny, z cegieł (komórek) i zaprawy (lipidów). Ten mur broni cię przed całym złem tego świata: brudem, bakteriami, alergenami, a nawet ucieczką wody (bo przecież nie chcemy, żebyśmy wysychali na wiór!). Eksfoliacja to takie delikatne usuwanie starych, popękanych cegieł, żeby mur mógł się odnowić. Ale gdy zaczynamy bombardować ten mur dzień w dzień, bo przecież musi być „idealnie gładko”, to zamiast remontu, fundujemy mu… rozbiórkę. I wtedy mamy problem! I teraz szybka rada: wyrzuć waciki raz na zawsze!

Prze-złuszczanie to nic innego jak zbyt częste, zbyt mocne lub zbyt długie maltretowanie skóry preparatami złuszczającymi. I tak, raz w tygodniu, to jest za często! Nie ma znaczenia, czy to peeling z pestkami orzecha włoskiego (czyli „papier ścierny” w kremie), enzymatyczny specyfik, czy kwas, który obiecuje cuda. Jeśli skóra nie ma czasu na regenerację między kolejnymi „torturami”, zaczyna panikować.

Alarm! Twoja skóra woła o pomoc! (Czyli sygnały prze-złuszczania)

Skóra, choć nie ma ust, potrafi krzyczeć! I to całkiem głośno. Jeśli zauważysz któreś z tych objawów, natychmiast wrzuć na luz i posłuchaj jej:

  • Czerwień wściekłości i pieczenie niczym po papryczce chili: Skóra jest stale czerwona, czujesz, jakbyś prosto spod prysznica zanurzył(a) twarz w mrowisku. Piecze, swędzi, a rumień nie schodzi nawet po „uspokajającym” kremie.
  • Suchość Sahara i pragnienie wody: Mimo że wlewasz w nią litry nawilżających specyfików, ona i tak jest ściągnięta, sucha i sypie się jak tynk ze starej ściany. To znak, że mur ochronny jest dziurawy, a woda ucieka niczym z przeciekającego sitka.
  • Wrażliwość na dotyk (i powietrze!): Delikatny wiatr? Zmiana temperatury? Dotyk? Nagle wszystko ją drażni. Kosmetyki, które wcześniej były spoko, teraz pieką jak diabli.
  • Trądzikowy powrót króla: Paradoksalnie, zamiast pozbyć się pryszczy, nagle masz ich więcej! Uszkodzona bariera to zaproszenie dla bakterii, a w panice skóra zaczyna produkować jeszcze więcej sebum. „Mam się bronić? To produkuję olej!” – myśli sobie biedna cera.
  • Blask po urlopie? A gdzie tam! Zamiast promiennej, zdrowej cery, masz matową, ziemistą buzię, która wygląda, jakby dopiero wstała z grobu.
  • Tekstura „papieru ściernego deluxe”: Myślałaś, że będzie gładko, a tu niespodzianka! Skóra w dotyku przypomina szorstki papier, który nie chce się wygładzić, choćbyś nie wiem, jak ją nawilżała.

Dlaczego nasza skóra staje się dramatyczną diwą po zbyt mocnej eksfoliacji?

Wszystko rozbija się o naszą barierę ochronną skóry. Ona jest jak brama fortecy. Kiedy za mocno szorujemy:

  1. Burzymy mur: Usuwamy nie tylko te „zużyte cegły”, ale też te całkiem dobre, zanim skóra zdąży je wymienić. Forteca staje się „nieszczelna” i bezbronna.
  2. Ucieczka wody (trans-epidermalna!) Przez te dziury w murze woda ucieka z naskórka z prędkością światła. Witaj, odwodnienie!
  3. Wrota dla intruzów: Otwarte dziury to zaproszenie dla bakterii, wirusów i grzybów. „Masz grzybicę od całusa psa” (tak, to prawdziwa historia!)? Winna może być zburzona bariera!
  4. Sebum w ataku: Skóra, widząc, że traci nawilżenie i obronę, wpada w panikę i zaczyna produkować sebum na potęgę. Efekt? Tłusta, błyszcząca cera, ale wcale nie zdrowa.
  5. Przebarwienia na pamiątkę: Podrażniona skóra jest jak rozgrzany wosk – łatwo o odcisk. Każdy promyk słońca może zostawić ciemną plamę w miejscu zagojonego wyprysku.

Pamiętam jak mój pan profesor dermatolog ze studiów magisterskich mawiał, że nic nie jest tak dobre jak nasza własna naturalna ochrona. Porównywał ją do mleka matki, a kosmetyki do modyfikowanego. I miał rację! Bo wiesz, co? „Częste mycie skraca życie” – i to dotyczy też naszej skóry! Każde mycie, każdy peeling, każdy wacik – to mikrodziałanie, które może uszkodzić nasz naturalny płaszcz ochronny, składający się z warstwy hydrolipidowej i fizjologicznej flory bakteryjnej. Milion bakterii na centymetr kwadratowy? I bardzo dobrze! To nasi niewidzialni obrońcy, którzy walczą z patogenami. Gdy ich zabraknie, wkraczają grzyby i inne paskudztwa.

Jak złuszczać skórę, żeby była gładka, a nie obrażona? (Czyli zasady „mniej znaczy więcej”)

Kluczem jest umiar i… słuchanie! Tak, słuchanie własnej skóry!

  • Rzadziej znaczy lepiej:
    • Cera normalna/mieszana/tłusta/sucha: 1-2 razy w miesiącu. Tak, w miesiącu, nie w tygodniu! (A niektórzy dermatolodzy w ogóle zalecają rzadziej!).
  • Wybierz mądrze (i delikatnie!):
    • Enzymy: Najdelikatniejsze, rozpuszczają martwy naskórek, a nie go zdrapują. To jak delikatna mgiełka, nie walec drogowy.
    • Kwasy (PHA): Jeśli musisz mieć kwasy, to PHA (glukonolakton, kwas laktobionowy) są twoimi przyjaciółmi latem. Nawilżają i delikatnie działają, zamiast zdzierać na siłę. AHA/BHA zostaw na jesień/zimę, chyba że dermatolog ma inne zdanie.
    • Filtr to twój cień: Po każdej eksfoliacji skóra jest superwrażliwa na słońce. Krem z filtrem SPF 30, a najlepiej SPF 50, to absolutny obowiązek, jeśli Indeks UV jest wyższy niż 3. Zawsze!
  • Nawilżaj jak szalona! Po każdym złuszczaniu skóra potrzebuje solidnego „napoju”. Ceramidy, kwas hialuronowy, pantenol, alantoina, gliceryna roślinna, skwalan, witamina E i masło shea – to twoi sprzymierzeńcy w odbudowie muru.
  • Obserwuj, obserwuj i jeszcze raz obserwuj: Jeśli tylko zobaczysz, że twoja skóra zaczyna histeryzować (patrz sygnały ostrzegawcze), natychmiast wrzuć na luz! Przerwij eksfoliację i daj jej odetchnąć.

Awaryjny plan ratunkowy dla prze-złuszczonej skóry (bo każdemu może się zdarzyć!)

Jeśli już przesadziłaś i twoja skóra wygląda jak po spotkaniu z papierem ściernym, nie panikuj. Jest plan!

  1. Absolutne ZERO eksfoliacji: Koniec z peelingami i kwasami na 5-8 tygodni (lub dłużej!).
  2. Delikatny jak piórko: Tylko łagodne, bezzapachowe mleczka lub emulsje do mycia. Żadnego szorowania!
  3. Kremowy ratunek: Stosuj bogate, kojące kremy przeznaczone do skóry uszkodzonej lub bardzo wrażliwej. Myśl o nich jak o plastrze miodu na ranę.
  4. Ochrona przed słońcem: Codziennie i bez kompromisów. To twoja tarcza.
  5. Zero drażniących substancji: Perfumy, alkohol, silne olejki eteryczne w kosmetykach, za dużo ekstraktów? Teraz to twoi wrogowie.

Pamiętaj: pielęgnacja skóry to nie wyścig na 100 metrów, to maraton! Zdrowy rozsądek i umiar to klucz do sukcesu. Czysta i świeża cera to jedno, ale zdrowa i silna skóra to podstawa. Myć się trzeba (ale nie 3 razy dziennie!), złuszczać też, ale z głową. Bo czasem, paradoksalnie, najlepsze, co możesz zrobić dla swojej skóry, to dać jej… święty spokój.

mgr Agnieszka Pyrzyk - kosmetolożka, edukatorka i założycielka naturalnej marki kosmetyków Moistry

mgr Agnieszka Pyrzyk – kosmetolożka z pasji, edukatorka i założycielka naturalnej marki kosmetyków Moistry. Poprzez swoją wiedzę, doświadczenie i tworzone kosmetyki pomaga skutecznie rozwiązywać problemy skórne.

Sprawdź także:

  1. Domowe maseczki na twarz – wypróbuj 6 najlepszych przepisów!
  2. Przebarwienia skóry – skąd się biorą i jak się ich pozbyć?
  3. Złuszczanie naskórka – zrób peeling domowym sposobem!
0 0 głosy
Ocena artykułu
Podziel się swoją opinią
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 Komentarze
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze