
Historia jak z filmu: Jak Marlies i Linda założyły kwitnący biznes? [WYWIAD]
Scenariusz jak z filmu. Marlies i Linda, wieloletnie przyjaciółki, poślubiają hodowców kwiatów i łączą rodzinne farmy. Kwitnący biznes prosperuje coraz lepiej i zdecydowanie jest ewenementem w branży zdominowanej przez mężczyzn. Jak to się wszystko zaczęło? Co sprawiło, że w sercu przyjaciółek rozkwitła miłość do kwiatów? W jaki sposób osiągnęły tak ogromny sukces w branży kwiatowej i jak radzą sobie z codziennymi wyzwaniami, jakie stawia przed nimi prowadzenie biznesu kwiatowego? Postanowiłyśmy zapytać u źródła!
Redakcja: Marlies, wyszłaś za Huberta, właściciela szkółki Dalii, a Ty Lindo poślubiłaś Henka, posiadacza szkółki tulipanów i żonkili – postanowiliście połączyć obydwa gospodarstwa i stworzyć firmę, która stała się jednym z największych producentów bulw dalii na świecie. Historia jak w filmie! Jaki był tego początek? Jak to się stało, że obydwie przyjaciółki poślubiły hodowców kwiatów?
Marlies: Obie dorastałyśmy w sercu regionu znanego z uprawy cebul kwiatowych i tak się złożyło, że każda z nas zakochała się w hodowcy kwiatów! Chociaż robiłyśmy własne kariery, często rozmawiałyśmy o tym, jak nasi mężowie prowadzą swoje farmy. Byli skupieni na sprzedaży hurtowej, bardzo praktyczni, lecz niewielką uwagę kierowali na piękno lub historię kwiatów.
Zdałyśmy sobie sprawę, że jest tak wielu miłośników kwiatów, którzy chcieliby zobaczyć i usłyszeć prawdziwą historię z farmy, prowadzoną przez pory roku. Zaczęłyśmy więc robić zdjęcia kobiecym okiem i publikować je na Instagramie. Szybko przerodziło się to w sklep internetowy i błyskawicznie rozwijającą się społeczność miłośników kwiatów!

Redakcja: Jakie kwiaty aktualnie hodujecie?
Linda: Uprawiamy kwiaty na cebule i bulwy, a nie na kwiaty cięte. W tej chwili zbieramy cebule tulipanów i sadzimy ostatnie sadzonki dalii.
Redakcja: Dlaczego zdecydowałyście się na hodowlę właśnie takich kwiatów?
Marlies: Henk przejął firmę tulipanową i narcyzową od swojego ojca, więc była to naturalna kontynuacja — ma teraz ponad 40 lat doświadczenia. Hubert był plantatorem przez całe życie i uprawiał wiele różnych roślin. Przez ostatnie 30 lat wyspecjalizował się w bulwach dalii.
Redakcja: Czym Wasza firma różni się od typowych farm kwiatowych?
Linda: Nie prowadzimy upraw tylko dla handlu — łączymy się bezpośrednio z miłośnikami kwiatów. Nasza farma jest również miejscem inspiracji. Przenosimy historię kwiatów, pór roku i prawdziwego życia na farmie, prosto do ogrodów ludzi. To czyni ją wyjątkową. Staramy się również usuwać wszelkie bariery, aby ludzie mogli w pełni cieszyć się ogrodnictwem. Dzięki wysokiej jakości produktów, prostym instrukcjom i osobistym poradom, ułatwiamy każdemu uprawę czegoś pięknego.
Redakcja: Brzmi wspaniale! Z drugiej jednak strony, kwitnący biznes pewnie niesie ze sobą również wiele wyzwań. Z czym mierzycie się na co dzień?
Marlies: Podobnie jak wszyscy plantatorzy, jesteśmy zdani na łaskę pogody — a ostatnie lata były pod tym względem ekstremalnie trudne. Jednego roku mieliśmy tak dużo deszczu, że musieliśmy wypompowywać wodę z pól, a w tym roku było tak sucho, że musieliśmy nawadniać je korzystając z naszych kanałów. Za każdym razem dostosowanie się do warunków pogodowych stanowi nie lada wyzwanie. Zrównoważony rozwój jest także coraz ważniejszą częścią naszej pracy. Napawa nas dumą, że jesteśmy jedyną farmą dalii na świecie z europejskim znakiem jakości zrównoważonej produkcji rolnej „On the way to PlanetProof”, co oznacza, że prowadzimy uprawy w sposób jak najbardziej przyjazny dla środowiska i z myślą o przyszłości.
Redakcja: Na instagramie śledzi Was niemal 190 tys. osób! Inspirujecie innych do uprawiania własnych ogrodów, udzielacie specjalistycznych porad. Skąd czerpiecie wiedzę i motywację do działania?

Linda: Naszą misją jest propagowanie miłości do kwiatów i przenoszenie jej z naszej farmy do domów ludzi. Nasi mężowie mają doświadczenie w uprawie, liczone w dziesięcioleciach, a my każdego dnia uczymy się czegoś nowego od naszej społeczności. Łącząc farmę z klientem, możemy udzielać pomocnych i wiarygodnych porad. I wspaniale jest obserwować, ile radości mogą wnosić kwiaty. Wierzymy, że ogrodnictwo przynosi ludziom szczęście, spokój i więź z naturą, czyli coś, co wydaje się ważniejsze teraz niż kiedykolwiek wcześniej.
Redakcja: A co powiecie na temat osób, które zupełnie nie znają się na ogrodnictwie i „nie mają ręki do roślin“. Czy dla nich jest jakaś szansa, by cieszyć się pięknym ogrodem? Co im poradzicie?
Marlies: Oczywiście! Na przykład tulipany i narcyzy są superłatwe w obsłudze — wszystko, czego potrzebuje kwiat, jest już w cebulce. Wystarczy posadzić je w glebie, by wiosną pięknie zakwitły. W przypadku dalii, jaskrów i nasion oferujemy przejrzyste przewodniki po ich sadzeniu na naszej stronie internetowej. Ludzie zawsze mogą wysłać nam wiadomość lub zdjęcie — chętnie pomożemy! Ogrodnictwo to nie tylko kwiaty — to tworzenie chwili radości i spokoju. Pobyć w naturze, poczuć ziemię w dłoniach, obserwować, jak rośnie coś, co samemu się zasadziło. To najlepszy sposób na rozwijanie własnej pasji i droga do szczęścia.
Redakcja: Opowiadacie o kwiatach z ogromną pasją! Aż chciałoby się zobaczyć to wszystko na własne oczy i poczuć te zapachy! Słyszałam, że Waszą farmę FAM Flower Farm można odwiedzić. Czego można się spodziewać na miejscu? Jak można się umówić i jak przebiega taka wizyta?
Linda: Otwieramy nasze pola dla odwiedzających tylko na kilka dni w roku, kiedy tulipany lub dalie są w pełnym rozkwicie. To intymne, wyjątkowe doświadczenie. Witamy małe grupy, dekorujemy pola rekwizytami i kwiatami, serwujemy kawę, herbatę i lokalne gofry. Opowiadamy historię FAM i wyjaśniamy proces wzrostu roślin. Jest mnóstwo czasu na pytania i robienie pięknych zdjęć.

Redakcja: Wygląda na to, że kolejne pokolenie będzie uczestniczyć w życiu farmy! Czy to prawda , że Wasze córki również są zaangażowane w działania w FAM Flower Farm?
Linda: Tak, zdecydowanie! Obie nasze córki naprawdę lubią przebywać w naturze i pomagać na farmie. Uwielbiają brudzić sobie ręce, pracować w polu i być częścią tego, co robimy. Wspaniale jest widzieć, jak naturalnie łączą się z kwiatami i porami roku — kto wie, co przyniesie przyszłość!
Redakcja: Jaka jest Wasza recepta na sukces?
Marlies: Wierzymy, że to nasz entuzjazm, połączony z prawdziwym życiem na farmie i dzieleniem się pięknem kwiatów z innymi. Bo czy jest coś bardziej satysfakcjonującego od rozwijania własnego szczęścia?
Redakcja: Dziękujemy za rozmowę i życzymy kwitnących sukcesów!
Sprawdź także wywiady:
- O bajkowej krainie SkrzAsie®, w której tworzą się cuda! – wywiad z Joanną Kadej
- „Dolce vita” czyli życie na Sycylii okiem Iwony Walkiewicz, właścicielki nadmorskich apartamentów [WYWIAD]
- Czy warto rezygnować z etatu, by zarabiać na własnej pasji? – rozmowa z Darią Robbe [WYWIAD]